No nie mów, że nie potrzymałbyś takiego fajnego miśka w swoich objęciach.
A jeszcze popatrz na ten cień od liści który jest na łuskach tej rybki. Znasz to uczucie kiedy słońce oblewa Twoją twarz w rześki jesienny dzień. Zestawy czekają aż w pewnym momencie jest pik a potem rola. I biegniesz do zestawu z drobną dozą adrenaliny. Kto nie karpiował ten nigdy tego nie zrozumie.
Kapliczka na terenie łowiska karpiowego?
A czemu nie?
To jest kapliczka którą zaprojektowałem i zleciłem jej wykonanie. Jest u nas na łowisku karpiowym. Jeżeli będziesz mieć potrzebę modlitwy to zapraszam 🙂
Takie kapliczki w Polsce były nieodłącznym elementem krajobrazu. Tak samo jak „wierzby mazowieckie” – bo tak naprawdę to są one w całej Polsce.
Ja taką wierzbę też „hoduję” nad stawem. Wyjątkowo mi się podobają.
Jak już nie raz pisałem jestem karpiarzem-artystą i dla mnie takie smaczki estetyczne są niezwykle ważne. Tę kapliczkę wykonali mi prawdziwi górale z gór. I jest w stylu zakopiańskim. Normalnie by nie pasowała w zabudowie środkowej Polski ale jest tak umieszczona, że razić nie będzie.
Rzeźba Matki Bożej jest wykonana z piaskowca. Całość w ciepłym słońcu jesieni prezentuje się znakomicie.
Jako artysta zachęcam Was do polepszania estetyki naszego kraju. Możemy to robić choćby w obrębie własnego podwórka 🙂
Tak sobie wyszedłem wystawić twarz do słońca
Zrobiłem sobie przerwę w pisaniu tego wpisu. Wyszedłem z domu i popatrzyłem na wodę.
I tak mi się pomyślało – trzeba wykorzystać ostatnie dni pogody na łowienie ryb. Bo już za parę tygodni pozostanie nam wąchanie kulek. Jeśli wiesz o czym ja mówię 😉
No i oglądanie filmów z zasiadek. Czytanie Karp Maxa i wyglądanie wiosny. W sumie to chcę wydłużyć ten sezon choćby o jeszcze jednego karpia.
Jak wygląda stanowisko karpiowe nr. 4 na jesieni.
Ach te kolory!
To połączenie żółcieni liści z ultramaryną nieba i wody. Jesień na łowisku karpiowym też potrafi być piękna.
Tak wygląda stanowisko karpiowe numer 4 na naszej wodzie. Ono jest piękne o każdej porze roku. Już oczyma wyobraźni widzę moje zestawy tam na brzegu. Na tym wysuniętym bastionie. Pik w połączeniu z kolorami jesieni będzie podwójnie smaczny.
A myśląc o końcu sezonu to chcę każdą chwilę spędzić nad wodą.
Jesień na Mostkach - historia pewnego miejsca
Każda woda kryje swoje sekrety…
Świadczą o tym pomosty. Stoją samotne i zmurszałe. Pokryte zielonym mchem.
Nie inaczej jest na naszym łowisko karpiowym.
Jeszcze dekadę temu należało ono do bardzo charakterystycznej osoby. Był to człowiek , który można powiedzieć wychował się na tym jeziorze. Często tutaj bywał i łowił ryby. Niestety miał też mroczną stronę – stawiał siatki lub tłukł ryby prądem. Mamy nawet kilku świadków którzy widzieli jak wynosił ryby na inne łowiska.
Ciekawe jest to, że jedne z karpiarzy pokazał nam zdjęcie ryby która miała bardzo charakterystyczną bliznę na boku. W jednym roku była jeszcze u nas a w kolejnym na innym łowisku.
Kiedyś ten człowiek przyszedł do nas i powiedział
„Zapewniam, że kłusownictwo na jeziorze mostkowskim mocno się ograniczy.”
Nie rozumieliśmy tych słów. Jasne stało się dopiero wtedy kiedy ów człowiek popełnił samobójstwo. Najwyraźniej męczyło go to, że z jednej strony uśmiechał się do nas a z drugiej kradł ryby.
To były na szczęście dawne dzieje. I teraz kiedy docierają do nas informacje jak to wyglądało to włos nam się na głowie jeży. Nie mniej Świeć Panie nad Jego Duszą.
Po starych dziejach pozostały już tylko patetyczne pamiątki. Jezioro mostkowskie przestało być zwykłym łowiskiem. Teraz jest to już tylko łowisko karpiowe.
Obejrzyj inne nasze podstrony: